Cześć,
Oto kolejny rozdział!!! Trochę zajęło mi jego skończenie ale jest. Zapraszam do przeczytania. Miłej lekturki
Vanilla
PS Życzę również wszystkim szczęśliwego NOWEGO ROKU i spełnienia marzeń :)
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!- właśnie obudziłam się z krzykiem po ciężkiej i nie przespanej nocy. Miałam koszmar. Nie chcę go sobie przypomnieć. Nie, nie, nie. Oh! Wzdycham. Kładę się na miękkiej, fioletowej poduszce. Patrzę na zegar. Jest przed 8:00. Śniadanie jest o 9:00. Mam godzinę. Powolnie wstaję z łóżka i kieruję się w stronę łazienki. Stop! Zawracam i idę do szafy. Co my tu mamy? Hmmm? Biorę ładną czarną sukienkę z krótkim rękawkiem w kwiaty i czarnym paskiem w talii.
Oto kolejny rozdział!!! Trochę zajęło mi jego skończenie ale jest. Zapraszam do przeczytania. Miłej lekturki
Vanilla
PS Życzę również wszystkim szczęśliwego NOWEGO ROKU i spełnienia marzeń :)
*************************************************************************
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!- właśnie obudziłam się z krzykiem po ciężkiej i nie przespanej nocy. Miałam koszmar. Nie chcę go sobie przypomnieć. Nie, nie, nie. Oh! Wzdycham. Kładę się na miękkiej, fioletowej poduszce. Patrzę na zegar. Jest przed 8:00. Śniadanie jest o 9:00. Mam godzinę. Powolnie wstaję z łóżka i kieruję się w stronę łazienki. Stop! Zawracam i idę do szafy. Co my tu mamy? Hmmm? Biorę ładną czarną sukienkę z krótkim rękawkiem w kwiaty i czarnym paskiem w talii.
Do tego czarne baleriny. Tak teraz mogę iść do się szykować. Jestem w łazience. Wchodzę pod prysznic. Znowu naciskam guzik z rysunkiem wanilii. Uwielbiam ten zapach. Szoruję swoje ciało delikatną gąbką. Myję włosy. Mogłabym tu zostać na zawsze. Jest tak ciepło. Może nikt nie zauważyłby mojego zniknięcia. Taak. Akurat. Kapitol nie przeoczyłby okazji by mnie zabić. Zabić kogokolwiek. Może wydaje mi się taki okrutny, a w rzeczywistości nasz prezydent jest dobrym władcą? Tak bardzo dba o stolice... Tylko o nią. Z zapałem dostarcza im coroczną rozrywkę w postaci Głodowych Igrzysk bo ktoś się mu kiedyś sprzeciwił. Popieram to. Znaczy popieram to, że ktoś to zrobił. Sprzeciwił się prezydentowi i całej tej beznadziejnej władzy. Szkoda, że nie przewidział tego co będzie potem. Całych tych zawodów na śmierć i życie, by zadowolić lud( mam na myśli mieszkańców Kapitolu), który samodzielnie nie myśli i przyjmie raczej każdy kit, który wciska mu władza. Oh... Mam dość tych swoich filozofii o smutnym losie tak wielu osób. O sposobach rządzenia jakie obrał Snow. Zakręcam kran i owijam się mięciutkim ręcznikiem. Suszę włosy. Rozczesuję je. Splatam w dobieranego warkocza. Zakładam buty. Spoglądam w lusterko. Czy jestem ładna? Mam długie blond włosy i trochę za długą grzywkę. Szare, a może niebieskie oczy są okolone ramą czarnych rzęs. Usta mam wąskie, a nad nimi mały nosek Hmmm. I tak, pewnie nie wyjdę za mąż. Dlaczego? Mogę przecież niedługo zginąć. Ciężka sprawa. Oby Sarze ułożyło się życie. Alice również. Tęsknie za nimi. Patrze ostatni raz w lustro. Wychodzę z lazienki. W pokoju panuje pół mrok, więc odsłaniam firan. Za oknem widzę piękny krajobraz. Zielone drzewa kulą się wokół szarych zabudowań. To chyba dystrykt 1, ale głowy nie dam. Nie znam się na dystryktach. Wiem tylko który czym się zajmują. 1- luksusowe towary do Kapitolu: kamienie szlachetne i td. 2-kamieniarstwo, chyba są tam też szkoleni strażnicy pokoju. 3- technologia. 4- rybołówstwo. 5-energia. 6- transport. 7- drewno. 8- tekstylia. 9- zboże. 10- mięso. 11- rolnictwo. 12- węgiel. Tyle wiem. Znowu patrzę na zegar. 8:55, Czas iść. Wstaję. Otwieram drzwi. Nikogo nie ma na korytarzu. Trudno. Kieruję się w stronę jadalni. Ciekawe czy Haymitch już tam jest. Otwieram szklane drzwi. Jest tu tylko Effie i Eric, którzy zajęci są rozmową.
-Dzień dobry- mówię.
Effie spogląda na mnie i odpowiada mi tym samym. Eric natomiast tylko głupio się zarumienił. No nic. Siadam na tym samym miejscu co wczoraj. Patrzę na Effie. Dzisiaj jej włosy wyglądają jak wielka niebieska bombka. Zbyt duża ilość brokatu leci z głowy dziewczyny przy każdym jej ruchu. Śmiesznie to wygląda. Sukienka jest.. hmm, jakby to ująć? Nawet ładna, aczkolwiek sama bym takiej nie ubrała. Jest miętowa i widać na niej fakturę listków. Niektóre są niebieskie. Fason tej kreacji jest dość obcisły. Eric ma na sobie czarną koszulę i ciemne spodnie. Na nosie ma okulary. To on je nosi? Nie wiedziałam. Nie miał ich chyba na dożynkach.
-Nosisz okulary?- pytam.
-Jak widać...
-Miałeś je na dożynkach?
Tym razem nie odpowiedział. Dalej rozmawia z Effie. Puk. Co to? Odwracam się. Przyszedł Haymitch.
-Witam wszystkich- mówi chłopak patrząc przy tym tylko na mnie.
-Cześć- odpowiadam i czuję jak się rumienię. Mam pewnie buraka na twarzy.
Chłopak chce podjąć rozmowę, ale w tym samym momencie wchodzi Hanna z Carl.
-Cześć- mówi Hanna.
-Tak witam was moi drodzy i zapraszam na śniadanie. Za dwie godziny będziemy już na miejscu.
Nikt nie odpowiada. Wszyscy milczymy. Ciekawe jak wygląda Kapitol. Jak wyglądają jego mieszkańcy? Pewnie są tak samo śmieszni jak Carla i Effie. Haymitch bierze mnie za rękę i ciągnie w stronę jadalni. Siadamy obok siebie. Co dziś zjem? Patrzę na stół. Jakoś chyba nie jestem głodna. Biorę tosta i dżem wiśniowy. Do kubka nalewam sobie sok pomarańczowy. Ledwo co udaje mi się przełknąć ten posiłek. Czuję w brzuchu coś dziwnego. Czuję jak zbliża się mój pobyt na arenie. Staram się o tym nie myśleć. Skupiam się na przełykaniu.
-Może ty Carlo masz dla nas jakieś rady związane z Igrzyskami?- słyszę głos Erica.
-Hmmm... No cóż... Postarajcie się przeżyć i wygrać. Jednym słowem nie dajcie się zabić.
-To cztery słowa- śmieje się Haymitch.
-Tak masz rację, pomyliłam się- uśmiecha się Carla.
Patrzę na zegar. Jak ten czas szybko leci, zaraz będziemy w Kapitolu!!! Nic już nie zjem. Raczej zwymiotuję. Pytam się Carli ile jeszcze czasu. 30 minut.
Przechodzimy do salonu. Effie próbuje podtrzymać rozmowę, ale nikt nie chce mówić... Z za okna już widać miasto. Jest piękne, ale... czegoś mu brakuje. Co prawda zachwyca swoją wielkością i architekturą. Nie kojarzy mi się z domem. Niby dlaczego by miał? Tyle tu przeróżnych budynków, które są oświatlane przez kolorowe światła. Tyle barw...
Dojeżdżamy na dworzec. Widać ludzi, ale nie wyglądają jak MY...
-Uśmiechajcie się i machajcie. Bądźcie szczęśliwi. Jeśli będziecie stosować się moich rad Kapitol was pokocha, a dzięki temu macie większą szansę na wygraną- mówi Carla.
Pociąg się zatrzymuje. Drzwi się otwierają. Wychodzimy...
-Dzień dobry- mówię.
Effie spogląda na mnie i odpowiada mi tym samym. Eric natomiast tylko głupio się zarumienił. No nic. Siadam na tym samym miejscu co wczoraj. Patrzę na Effie. Dzisiaj jej włosy wyglądają jak wielka niebieska bombka. Zbyt duża ilość brokatu leci z głowy dziewczyny przy każdym jej ruchu. Śmiesznie to wygląda. Sukienka jest.. hmm, jakby to ująć? Nawet ładna, aczkolwiek sama bym takiej nie ubrała. Jest miętowa i widać na niej fakturę listków. Niektóre są niebieskie. Fason tej kreacji jest dość obcisły. Eric ma na sobie czarną koszulę i ciemne spodnie. Na nosie ma okulary. To on je nosi? Nie wiedziałam. Nie miał ich chyba na dożynkach.
-Nosisz okulary?- pytam.
-Jak widać...
-Miałeś je na dożynkach?
Tym razem nie odpowiedział. Dalej rozmawia z Effie. Puk. Co to? Odwracam się. Przyszedł Haymitch.
-Witam wszystkich- mówi chłopak patrząc przy tym tylko na mnie.
-Cześć- odpowiadam i czuję jak się rumienię. Mam pewnie buraka na twarzy.
Chłopak chce podjąć rozmowę, ale w tym samym momencie wchodzi Hanna z Carl.
-Cześć- mówi Hanna.
-Tak witam was moi drodzy i zapraszam na śniadanie. Za dwie godziny będziemy już na miejscu.
Nikt nie odpowiada. Wszyscy milczymy. Ciekawe jak wygląda Kapitol. Jak wyglądają jego mieszkańcy? Pewnie są tak samo śmieszni jak Carla i Effie. Haymitch bierze mnie za rękę i ciągnie w stronę jadalni. Siadamy obok siebie. Co dziś zjem? Patrzę na stół. Jakoś chyba nie jestem głodna. Biorę tosta i dżem wiśniowy. Do kubka nalewam sobie sok pomarańczowy. Ledwo co udaje mi się przełknąć ten posiłek. Czuję w brzuchu coś dziwnego. Czuję jak zbliża się mój pobyt na arenie. Staram się o tym nie myśleć. Skupiam się na przełykaniu.
-Może ty Carlo masz dla nas jakieś rady związane z Igrzyskami?- słyszę głos Erica.
-Hmmm... No cóż... Postarajcie się przeżyć i wygrać. Jednym słowem nie dajcie się zabić.
-To cztery słowa- śmieje się Haymitch.
-Tak masz rację, pomyliłam się- uśmiecha się Carla.
Patrzę na zegar. Jak ten czas szybko leci, zaraz będziemy w Kapitolu!!! Nic już nie zjem. Raczej zwymiotuję. Pytam się Carli ile jeszcze czasu. 30 minut.
Przechodzimy do salonu. Effie próbuje podtrzymać rozmowę, ale nikt nie chce mówić... Z za okna już widać miasto. Jest piękne, ale... czegoś mu brakuje. Co prawda zachwyca swoją wielkością i architekturą. Nie kojarzy mi się z domem. Niby dlaczego by miał? Tyle tu przeróżnych budynków, które są oświatlane przez kolorowe światła. Tyle barw...
Dojeżdżamy na dworzec. Widać ludzi, ale nie wyglądają jak MY...
-Uśmiechajcie się i machajcie. Bądźcie szczęśliwi. Jeśli będziecie stosować się moich rad Kapitol was pokocha, a dzięki temu macie większą szansę na wygraną- mówi Carla.
Pociąg się zatrzymuje. Drzwi się otwierają. Wychodzimy...
Ach... Ten moment przed kompletnym zwariowaniem... Pokochałam go u Collins i u ciebie również :D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Świetnie ujęte emocje... Wow, nie mam nawet o czym pisać ;) Może jedynie nadmienię, że parę literówek się zdarzyło, takich większych. I to DOSŁOWNIE jedyny minus. Reszta jest po prostu... boska :D
Czekam na nn. Z niecierpliwością XD
Dużo weny i żelków życzę
Żelcio
Ps. Zapraszam ---> http://sunterstory.blogspot.com/
świetne i nie mogę doczekać się kolejnego rozdz;) i mam nadzieję,że następnym razem napiszesz mi,że dodałaś rozdz >.< xd
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award po informacje zapraszam na blog http://72glodoweigrzyska.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWięcej informacji w zakładce „Liebster Award”.
Pozdrawiam Lex May
Dziękuję :D
UsuńW takim razie proszę o odpowiedź na pytania i kolejne rozdziały :D
UsuńHej:) Przed chwilą znalazłam Twojego bloga i jestem zachwycona! Masz duży talent. Piszesz lekko przez co przyjemnie się czyta. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału:) Życzę weny:)
OdpowiedzUsuńJeśli miałabyś czas i ochotę to zapraszam do siebie
http://szukajac-serca.blogspot.com/
I tutaj:)
http://ann-beth-abernathy.blogspot.com/
Piszę bloga z przyjaciółką również o igrzyskach:D
Hej hej hej :D
OdpowiedzUsuńBłądząc w otchłani internetu w poszukiwaniu jakiegokolwiek bloga o Ćwierćwieczu, trafiłam do Ciebie. I nie żałuję ;3
Ładnie piszesz, masz niezły styl, tylko brakuje mi jednej rzeczy, mianowicie opisów. U Ciebie prawie ich nie ma, a jeśli już, to są to pojedyncze przymiotniki. Warto byłoby, żebyś nad tym popracowała ;)
Feelsy mnie zalewają, bo Papcio Hejmicz, bo Mamusia Mej, bo Effie. Kocham ich, okay? Nie pozwolę, żebyś skrzywdziła Maysilee, pośrednio krzywdząc Haymitcha, co wpłynie na rozwinięcie Hayffie. No nie pozwalam!
A tak w ogóle, to wydaje mi się, czy ktoś tu oglądał Ćwierćwiecze w YT? Jak nie, to koniecznie obejrzyj <3
Apropo szablonu, w sensie wyglądu... ech, trochę mi nie pasuje. Jest taki... wesoły? XD Wejdź może tutaj ---> wioska-szablonow.blogspot.com <--- i znajdź sobie jakiś ładny, pobierz i wstaw. Nawet kwiatowy może być, czy coś, ale przydałoby się :D
Jeszcze o dialogach!
Zapisujesz je źle, czyli np.:
-To cztery słowa- śmieje się Haymitch.
-Tak masz rację, pomyliłam się- uśmiecha się Carla.
Dywiz, czyli ta kreska, nie pełni funkcji tego rozpoczynania dialogu, tylko łączy wyrazy, np. czarno-biały. Natomiast półmyślnik (–) pełni funkcję dywizu (może łączyć wyrazy) i swoją właściwą, czyli może rozpoczynać dialogi. Więc:
– To cztery słowa! – Śmieje się Haymitch.
– Tak, masz rację, pomyliłam się. – Uśmiecha się Carla.
Kropka i wykrzyknik są przed opisem czynności, ponieważ nie odnoszą się do mówienia, np. mówi, powiedziała, krzyknęła. Wtedy wygląda to tak:
– To cztery słowa – powiedział Haymitch.
Itd., itd. Rozumiesz? XD
Co do fabuły, to wery najs. Masz naprawdę dobry warsztat i potencjał, ale musisz podszlifować co nieco, a wtedy będzie perfect :*
Żelków, weny, czekolady! :*
xoxo, Liska
lisie-serce.blogspot.com <- wejdziesz? również o Igrzyskach :D